Pokład

- Sam się przyznałeś, że porównałeś mnie do plebsu.
Mruknęła wstając i kierując się ku drzwiom, z których wcześniej tak wyrywczo wychodziła.
- Jakby ktoś chciał cię zabrać daj znać, byśmy nie gotowali więcej niż trzeba.
Stwierdziła poczym opuściła pokład.

<z tematu>

Statek Marines właśnie odpłynął, gdy na pokład wbiegło pięciu piratów. Jeden z nich potrącił Shigeru. Wyglądali na dosyć silnych, przynajmniej silniejszych od zwykłych ludzi. Jednym z nich był syren, ale on szedł w przeciwną stronę od miejsca gdzie znajdował się Shigeru.

(Shigeru sprawdź KP, bo wprowadziłem zmiany)

Kiedy Shigeru został wytrącony z błogiego rozmemłania umysłowego przez pirata, który go potrącił powiedział z zniesmaczoną miną: - Uważałbyś trochę, palancie. - nawet nie zwracając uwagi do kogo mówi. Następnie spokojnie oparł się o balustradę i próbował ponownie zatopić się w rozmyślaniach.

Słowa lekarza spowodowały, że wzrok pozostałych trzech piratów ludzkiego pochodzenia spojrzał na niego czekając aż wykrwawi się na śmierć. W ich oczach było widać rządzę krwi, ale gorszy był fakt, że "palant" rozdarł koszulkę i odwrócił się w stronę Shigeru gdyby ten teraz spojrzał na niego zobaczyłby człowieka przypominającego goryla. Złapał go za ramię, podniósł do góry i rzucił o podłogę. Odwrócił się do swoich kompanów by pokazać im swój tryumf, uważał że walka jest już skończona.

Nie zważając na uderzenie o podłogę, Shigeru złapał szybko dłoń pirata i wykręcił jego rękę tak by ten musiał się odwrócić frontem do kolegów jeśli chciałby uniknąć złamania kończyny. Jednocześnie mężczyzna wstał i ustawił się za "małpeczką", uśmiechnął się jak wariat i zaczął coraz głośniej chichotać. W tym samym momencie jego wolna ręka, nie widoczna dla przeciwników, powędrowała pod kitel i dobyła jednego z Sasshou. Na razie go nie pokazywał, ale gdyby, któryś z piratów postanowił jednak olać kolegę i rzucić się na niego, Yamaguchi miał zamiar jednym błyskawicznym ciosem wbić mu broń w klatkę piersiową i w tym samym momencie złamać rękę gorylkowi.

- Jeszcze żyjesz - wsadził rękę do kieszeni w spodniach i wyciągnął coś przypominającego bombę, przyłożył ją do swojej klatki piersiowej, a ta zaczęła wydawać coraz szybszy dźwięk "pip". Udało się lekarzowi wykręcić rękę dzięki elementowi zaskoczenia, ale to nie miało znaczenia, gdyż coraz częstszy dźwięk "pip" zapowiadał wybuch bomby. Piraci ustawili się z prawej, lewej i z tyłu doktora w odległości ok 3m by, gdy ten będzie próbował uciec zaatakować go katanami.

- Ach tak? Trudno, miło było poznać... - powiedział Shigure i ze smutną miną popchnął pirata tak by wpadł do wody. Następnie osłaniając się jednym sztyletem wyciągnął błyskawicznie drugi i uśmiechnął się paskudnie. Po chwili ruszył na najbliższego pirata i wyskoczył do przodu chcąc dwoma krzyżowymi cięciami przeciąć mu tętnice szyjne i mieć go z głowy.

Bomba upadła roznosząc dym po pokładzie, gdy goryl wpadał do wody pociągnął za sobą Shigeru tak, że ten uderzył się plecami o barierkę. Odruchowo doktor wbił mu sztylet w rękę przez co "goryl" wpadł do wody topiąc się. Dym jeszcze nie opadł przez co doktor nie mógł nic zrobić.

Jeśli bomba znajdowała się blisko niego to Shigeru kopniakiem posłał ją pomiędzy dwóch piratów z lewej i ruszył na tego z drugiej strony. Zaatakował początkowo lewą ręką, chcąc przeciąć przeciwnikowi nadgarstek dłoni w której trzymał broń, żeby zmusić go do jej upuszczenia, a następnie wbić drugie ostrze w jego gardło. Jeśli to się powiodło to mężczyzna natychmiast odskoczył głębiej na pokład z dala od wody i zaczekał na ruch przeciwników.

Bomby już nie było, mogła się gdzieś potoczyć. Udało ci się trafić w rękę przeciwnika, ale była to ręka bez broni, a zadałeś mu cięcie na samym środku odcinka między łokciem i nadgarstkiem. Poczułeś jak coś chce ci przeciąć lewy bark, ale zatrzymało się na nim. Dym już prawie opadł i łatwiej jest zobaczyć przeciwnika.

Shigeru kontynuował cięcie prawą ręką tak by poderżnąć przeciwnikowi gardło, a na lewy sztylet próbował przyjąć ewentualne ataki przeciwnika. Starał się szybko z nim skończyć ponieważ wiedział, że jego stalowe ciało nie jest niezniszczalne. Jeśli wykończył tego pirata to szybko pobiegł w głąb pokładu i czekał aż dym się rozwieje do końca.

Piraci szybko się połapali, że doktor jest użytkownikiem diabelskiego owocu, jeden z nich biegł w stronę syrena. Jeżeli mu się to uda zapewne doktor będzie miał trudną walkę. Dym już opadł przez co Shigeru nie musiał biec w głąb pokładu, ale przez to pirat uniknął cięcia w gardło, jednak oberwał w lewy policzek. Drugi pirat, który zaatakował doktora od tył wziął rozbieg i kopnął go obunóż z wyskoku w plecy.

Shigeru wściekł się, że wszystko idzie nie tak jak trzeba i nie dbając o uniki zaczął zwyczajnie wymachiwać bronią z grubsza w kierunku obu przeciwników by zwyczajnie ich zmasakrować. Po kilku chwilach jeśli udało mu się wyrwać ruszył biegiem na oddalającego się pirata i zamierzał zwyczajnie wbić mu broń w kark.

Piraci uznali go za wariata i odsunęli się. Postanowili nie narażać się na dodatkowe obrażenia i wyciągnęli pistolety gotowi oddać strzał w doktora. Jednak Shigeru znajdował się już przy trzecim piracie i tylko kilka chwil decydowało o jego życiu bądź śmierci. Stoi za piratem na wyciągnięcie ręki.

Shigeru błyskawicznie doskoczył do pirata, przyłożył mu ostrze do szyi i odwrócił go frontem do reszty jego bandy. Następnie poprowadził go łukiem, tak by móc widzieć i piratów i kierunek w którym poszedł rybolud. - Lepiej nic nie kombinuj bo znam co najmniej pięćdziesiąt sposobów jak uprzykrzyć ci odejście do lepszego świata. - powiedział szorstko Shigure do mężczyzny. - Rzućcie broń bo wasz kamrat zginie! - krzyknął do tamtych. Chwilowo nic nie robił czekając na reakcję piratów.

Rzucili pistolety na ziemię i kopnęli je w stronę doktora. W ich oczach można było dostrzec obojętność wobec kamrata, coś musiało być ważniejszego od jego życia. Uśmiechnęli się lekko, a z strony w którą poszedł rybolud słychać było straszne odgłosy krzyczących ludzi.

Twarz Shigeru stężała kiedy usłyszał krzyki, ale mimo wszystko zachował zimną krew. Schowawszy jeden ze sztyletów poprowadził pirata w stronę kamratów, skinieniem głowy każąc im się wycofać. Jednocześnie próbował przywołać na twarz beznamiętną minę, żeby przekonać ich, że nic nie obchodzą go ofiary. Kiedy był tuż przy rzuconych pistoletach przykucnął (nadal trzymając broń przy szyi pirata) i jeden z nich wsadził za pas spodni, a drugi trzymał w dłoni. Powoli puścił pirata i wycofał się celując do jego głowy z trzymanego pistoletu. Kiedy był na dostatecznej odległości puścił się biegiem w stronę gdzie poszedł rybolud w biegu chowając drugi sztylet i biorąc do ręki drugi pistolet. Miał zamiar z zaskoczenia go zastrzelić, a przynajmniej ciężko zranić.

Piraci zrobili tak jak kazał im Shigeru, pozwolili mu podnieść pistolety, ale gdy biegł w stronę ryboluda usłyszał głośny trzask za sobą. Jeżeli się odwróci zobaczy tylko dwóch piratów i dziurę w tym miejscu gdzie stał właśnie zakładnik. To na pewno nie było normalne by podłoga się załamała, takie załamania mogły być groźne nawet dla doktora.

Shigeru nie przerywał biegu jednak tym razem poruszał się zygzakiem i nie biegł cały czas lecz starał się przemieszczać skokami ponieważ podejrzewał, że w wodzie znajduje się drugi ryboludek, który przed chwilą miał wciągnąć do wody jego i zakładnika, a poruszając się w ten sposób miał szansę go zmylić. Jak poprzednio biegł w stronę skąd dobiegały krzyki.

Gdy Shigeru dotarł na miejsce, z którego pochodziły krzyki zauważył ludzi tańczących wolny taniec i jednego pirata z nożem wbitym w mostek, który leżał pod jakimś stolikiem. Plan doktora powiódł się przez co nie został wciągnięty pod pokład, ale nie było już tamtych dwóch piratów, ani śladu po ryboludziu w miejscu gdzie tańczyli ludzie.

Shigeru przez chwilę się zastanowił i spróbował wdrapać się na dach restauracji tak by przeciwnik nie mógł go wykryć. Następnie rozglądał się wokół chcąc zobaczyć ryboluda jako pierwszy. W tym czasie schował jeden z pistoletów i wyciągnął swój Sesshou bo wiedział jak marnie strzela. Jeśli rybolud się pojawił to zeskakuje przy nim z dachu i z bliska próbuje mu strzelić w głowę, albo jeśli nie ma czasu to w nogę.

Tuż przed Shigeru wyleciał jeden z tych piratów co się zapadli, trzy metry za nim kolejny, a ostatni wyskoczył rybolud w to miejsce gdzie stał wcześniej doktor. Jeden z piratów będąc tuż przy Shigeru stara się kopnąć go w żebra, drugi celuje w niego z pistoletu, a rybolud czeka nie wiadomo na co.

Shigeru spróbował uniknąć kopniaka pierwszego z piratów i zasłonić się nim przed tym, który trzyma pistolet. W tym samym momencie próbuje poderżnąć gardło tego którym się zasłania, popchnąć ciało na przeciwnika z bronią palną i dopaść go w tym samym momencie, zwyczajnie wbijając mu sztylet w obojczyk. Następnie, strzela z trzymanego pistoletu w ryboludzia.

Udało ci się uniknąć kopniaka, ale nie złapałeś pirata, który zaraz spadł na pokład. Pirat z bronią palną był na pokładzie trzy metry od ciebie więc nie mogłeś skoczyć do niego, bo naraziłbyś się na atak ryboluda. Ten wystrzelił, a ty oberwałeś poniżej żeber, o dziwo strzał pozostawił ranę w twoim ciele, co prawda płytką, ale krwawiłeś i nie było to zadraśnięcie. Nie oddałeś strzału, bo zranienie twojego ciała dało ryboludowi czas na ucieczkę, pozostawiając po sobie tylko kurz.

- Ty cholerny! - wściekł się Shigeru tym, że został ranny i z maksymalną szybkością na jaką go było stać podbiegł do pirata i z niemal przyłożenia strzelił mu w twarz. Jeśli to nie zakończyło sprawy to starał się rozciąć mu brzuch sztyletem, a w tym samym czasie odrzucił broń i wziął do ręki drugi Sesshou i wbił go piratowi w twarz.